Prezydent Łukaszenka próbuje się bronić przed poprawnością polityczną, która na Białoruś też dociera. Ale robi to w swoim stylu, a więc niekonsekwentnie, a często dość pokracznie, humorystycznie, w sposób łatwy do ośmieszenia. Nie do końca chyba rozumie także metody i sposoby działania, za pomocą których różnego rodzaju eksperymenty są promowane i wdrażane – mówi w rozmowie z tygodnikiem „Sieci” Aleksander Stralcov-Karwacki, zastępca przewodniczącego Białoruskiego Frontu Narodowego.
Białoruski opozycjonista uważa, że system funkcjonowania państwa, jaki został stworzony przez Łukaszenkę, nie jest ani anarchią, ani komunizmem, jaki panował w ZSRR. – Ten system hamuje i niszczy inicjatywę jednostek – podkreśla Aleksander Stralcov-Karwacki, po czym dodaje, że tym co odróżnia go od komunizmu jest to, iż nie jest on „tak brutalny” i „tak szczelny” jak system sowiecki.
Wesprzyj nas już teraz!
– System [na Białorusi – red.] wkroczył w fazę, w której jego możliwości wyraźnie się wyczerpują, i to na wielu polach. Również gospodarczo: odziedziczone po komunizmie przedsiębiorstwa nie są w już w stanie choćby poprawnie funkcjonować. Stąd liczne wybuchy złości prezydenta, stąd częsta wymiana kadr w rządzie i w państwowych firmach; to są zarówno objawy frustracji, jak i szukanie kozłów ofiarnych. Łukaszenka wie, że trzeba szukać nowych form działania, że Białoruś musi znaleźć na światowych rynkach nowe nisze, bo stare już jej nie utrzymają na powierzchni – mówi rozmówca tygodnika „Sieci”.
Zdaniem Stralcova-Karwackiego największym problemem „białoruskiego cara” jest brak „kreatywnych kadr”, a sam Łukaszenka „broni się jak może przed nowymi ludźmi”. – Prezydent wie, że ma z tym poważny problem, bo musi stworzyć nowy system motywacji kadr, przy zachowaniu udziałów państwowych w gospodarce – wskazuje.
Zastępca przewodniczącego Białoruskiego Frontu Narodowego przedstawia prawdziwą twarz białoruskiego prezydenta, przez jednych uważanego za dyktatora, przez innych za przedstawiciela prawicy, a przez jeszcze innych za „marionetkę” Putina. – Łukaszenka instynktownie odrzuca pewne złe wzorce, ale przy zderzeniu z nowymi ideologiami instynkt to za mało. (…) Na Zachodzie często mówi się o Łukaszence jako o „ostatnim dyktatorze Europy”, ale nie dodaje się, że jest to dyktator lewicowy w sferze poglądów socjalnych oraz liberalny w sferze obyczajowej – tłumaczy.
Źródło: tygodnik „Sieci”
TK