„Komercjalizacja” Świąt Bożego Narodzenia to tylko mały krok na drodze rewolucyjnego kulturkampfu przeciwko tradycji chrześcijańskiej. Następnym jest eliminowanie religijnych odniesień w mocno ugruntowanych zwyczajach – takich jak doroczne targi świąteczne. Dziś ma to miejsce w Belgii.
Tradycją wielu miast są doroczne targi bożonarodzeniowe. W zateizowanej do szpiku kości Belgii piewcom tolerancji i „neutralnego” państwa zaczęła przeszkadzać już nawet sama ich nazwa. Kolejne miasta rezygnują więc z chrześcijańskich odniesień tego wydarzenia i nadają mu nowe miana.
Wesprzyj nas już teraz!
W Brugii ponownie, wzorem ubiegłego roku, odbędą się zatem „targi zimowe”, a nie, jak jeszcze niedawno – Kerstmark, czyli jarmark bożonarodzeniowy.
– Chcemy zająć pozycję neutralną. Już drugi rok używamy tej nazwy i nie rozumiemy, skąd pochodzi to nagłe oburzenie – powiedział flamandzkiemu dziennikowi „Het Laatste Nieuws” Piet Vanderyse z miejscowego stowarzyszenia kupców. – Chodzi również o użycie terminu „zima”, aby lepiej promować działania, które nie mają nic wspólnego z tradycją religijną – dodał w odpowiedzi na krytykę nowego obyczaju.
Brugia nie jest na belgijskiej mapie wyjątkiem. W stolicy kraju odbędą się Winter Pleasures („Zimowe uciechy”). Podobnie rzecz się przedstawia w Antwerpii, Gandawie, Hasselt…
Źródło: Twitter/Adam Gwiazda/lalibre.be
RoM